Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2015

Nie dygaj młody - łingsut z piórami

Poprzedni odcinek doprowadził do tegoż poniżej... Dwa dni po wykuśtykaniu ze szpitala Leon ciachał sekatorem gips na nodze. Noga go swędziała i było mu stanowczo zbyt gorąco w tej pancernej skarpecie. Nie obyło się bez zadrapań i skaleczenia w dłoń, ale po dwudziestominutowym zabiegu noga została oswobodzona.  Mizernie wyglądała, taka blada, taka rozmoknięta jak po zbyt długiej zabawie w basenie. Bida z nędzą, ale w ostrogach, ale wolna. Pancerna skarpeta zrobiła wrażenie na kolegach. Wiedzieli już, że jest skoczkiem spadochronowym, wiedzieli też, że kontuzji nabawił się przy lądowaniu. Nie wiedzieli, że zemdlał, i tego mieli się nie dowiedzieć przenigdy, bo trochę  Leonowi było głupio. Lekarz wyjaśnił mu, że przez zaniedbanie, przez brak śniadania doprowadził do stanu osłabienia. Endogenny (co za nazwa) wyrzut adrenaliny dopalił resztki paliwa i Leonowi wysiadło zasilanie. Gdyby po pierwszym skoku został na ziemi, to pewnie nie przeorał by zieloności lotniskowej.

Nie dygaj młody - ryż w jakuzi Cz12

Kliknij aby cofnąć się w czasie o jeden odcinek Leon robił coraz bardziej maślane oczy do Myszy. Słuchał jednak dużo bardziej uważnie, niż przy pierwszym spotkaniu w namiocie, tzn. siedzibie szkoły Skygrzmot. Zemdlał po pierwszym skoku, zemdlał też po drugim. Za drugim razem solidniej. Nie mogli go dobudzić, wezwali pogotowie, bo trawa była mocno zryta i bali się, że jest nieprzytomny z powodu lądowania. Zgłosili to do Państwowej Komisji Badania Upadków Lotniczych, bo tego wymagała od nich certyfikacja. W szpitalu młodym miała zająć się mama Mietka, która od czasów późnej kredy jest pielęgniarką. Badania wykazały brak uszkodzeń, trochę stłuczeń. Jednak nogę wsadzili w gips, z jakiś powodów organizacyjnych. Miał też pozostać trzy dni w szpitalu na obserwacji. Lekarz prowadzący chciał wiedzieć jaka była przyczyna utraty przytomności. 

Wiosna idzie, czas życia - nie schrzańcie tego

Na wiosnę natura budzi się do życia. Na wiosnę skoczkowie przygotowują się do sezonu. W każdym sezonie niewielka grupka skoczków idzie wąchać kwiatki od dołu. Dni bezpieczeństwa to już standard. Wiosną ośrodki szkolenia realizują różnej jakości dni bezpieczeństwa. Czasem ciekawe i poruszające mózgownice do myślenia, czasem spotkania typu "zalicz i odwal się".  To działania odgórne. Działania ważne, ale dużo gorsze od aktywności realizowanej dla skoczków świadomych potrzeby takich zajęć.

Co wybrać AFF czy SL - to w istocie nie ważne

Wybór metody szkolenia spadochronowego nie jest tak ważny, jak to może się wydawać. Na wstępie dla tych, którzy jeszcze nic nie wiedzą o skokach spadochronowych poza samym faktem istnienia jakiegoś spadochronu potrzebnego do przeżycia skoku z samolotu: AFF (rozszyfrowanie A - accelerated, czyli przyspieszony; Free Fall, czyli swobodne spadanie) to metoda szkolenia spadochronowego, która umożliwia bardzo sprawne osiągnięcie samodzielności przez ucznia. Skacze się z dużej wysokości, faza swobodnego spadania jest wydłużona. Instruktorzy muszą posiadać specjalne uprawnienia i co najważniejsze samolot obsługujący ośrodek szkolenia musi mieć techniczne i ekonomiczne możliwości wykonywania wysokich skoków.

Nie dygaj młody - biało czerwony pudel Cz11

Ministerstwo sztuki ostrzegło mnie, żeby nic nie pisać o tym, co było w poprzednim odcinku bo ludzie nie chcą tam potem zaglądać. W poprzednim odcinku było właśnie to , a za to teraz... Leon biegł ze spadochronem przerzuconym przez ramię za małym samolotem, który śmiesznie się kiwał po trawie. Niezdarnie podskakiwał, lecz cały czas się oddalał od niego. W pewnym momencie Leon się potknął, plecak się zsunął, wypadło z niego nadgryzione jabłko i jakiś batonik. Leon przeraził się, teraz na pewno nie dogoni samolotu. Spojrzał za nim tęsknie ale zamiast rozpoznawalnego kształtu nieznanej mu marki było coś zupełnie innego. Coś, co wcale się nie oddalało.

Nie dygaj młody - twardym trza być nie mientkim Cz10

W poprzednim odcinku Leon zaczął rozumieć, że to nie były nożyce, że Marchewa coś mu pokazywał a on, Leon tego nie zrozumiał. Wszystkie problemy jakoś zaczęły się zacierać. Zaczęło się robić cicho i błogo. Leon poczuł, że opada do tyłu ale nic się nie boi. Leciał w dół, spojrzał na swoją klatkę piersiową i zobaczył taśmę, tę najważniejszą. Miał więc na sobie spadochron, mógł spokojnie opadać. Chłodny i przyjemny podmuch wiatru na twarzy sprawiał, że w powietrzu było cudownie. Nie miał chyba na sobie żadnych gogli bo widział niebo niezwykle wyraźnie. Błękit splątany z pięknymi obłokami, jasno świecą słońce, ale nie tak ostro, tak przyjemnie. I on opada. Co za cudowny skok, teraz powinien go zobaczyć Marchewa. Oparł wygodnie głowę o powietrze i leciał sobie beztrosko.

Nie dygaj młody - zielononiebiesko Cz9

W poprzednim odcinku Marchewa zagrał z Leonem w kamień, nożyce, papier. Leonowi wydawało się, że wygrał, ale w tym momencie spadochron się otworzył... Gdzieś musiały być te uchwyty. Pamiętał je, przecież Mysza pokazywała takie w dużym spadochronie Skyzdzicha. Leon wreszcie odkrył, że uchwyty są umieszczone z tyłu. Sprytnie, pomyślał. Złapał je i pociągnął. Jeden poszedł lekko a drugi nie. Spadochron zaczął skręcać a przecież Leon wcale tego nie chciał. Szybko zaczął szarpać drugi uchwyt i udało się. Leon poczuł się jak ktoś wyjątkowy. Zapanował nad spadochronem jak as.

Nie dygaj młody - godzina zero Cz8

W poprzednim odcinku Leona dopadły koszmary młodości. Ruda i słup ogłoszeniowy szykowali się do skoku a Leon... Leona świat zawirował. Na pewno stracił poczucie czasu bo od momentu, kiedy skoczkowie i instruktorzy polecieli do góry wszystko zaczęło dziać się tak szybko. Tak szybko, że nie kleił za grosz czaczy. Gdy Skyzdzich wylądował miękko z blondynką numer dwa, która rzuciła się na niego  i leżała pokwikując, gdy Mietek rechotał jak żabi samiec nad starym stawem a Ruda zawisła na drzewie, to wszystko to był tylko początek. Zdzich dostał jakiegoś turbo. Przyniósł jakieś papiery, zapytał nawet Leona o świadectwo ukończenia szkoły podstawowej.  Chapsnął kasę za kurs, kazał gdzieś się podpisywać, coś wypełniać. Powiedział, że lotnictwo lata na papierach i tam porządek musi być.

Nie dygaj młody - ruda Lalka Cz7

W poprzednim odcinku Mietek odwalił babola. Kiełbasa krakowska miała więc swoje pięć minut. Leon popadł w hipnotyczny stan zamiast uczyć się od Myszy Ależ czas mknie szybko, gdy jest przyjemnie. Einstein z jego teorią względności na pewno był zakochany, gdy wymyślał te wiekopomne idee. Leon nic nie wymyślał. Chyba nie myślał, co wśród nastolatków jest sprawą normalną. Problem jednak w tym, że on nastolatkiem nie był a nadal łatwo wpadał w stan bezmyślności. Tym razem jednak wszystko było uzasadnione. Mysza. Nadal nie wiedział jak ona ma na imię. Jak ona się poruszała, jakie miała ładne dłonie. Spadochron, który układała nie interesował go wcale. Był zamazany i nieostry. Można powiedzieć, że nie istniał, choć chyba powinien. Leon miał przecież skoczyć. Troszkę zmąciły mu się priorytety. Piramida Maslowa dała o sobie znać. Gdzieś z dala dochodziły ciągłe, agresywne przysrywki tej brzydkiej baby pod adresem bohaterskiego Mietka. Zdzicha nie było słychać wcale, jakoś tak w ciszy

Co trzeba wiedzieć zanim się wyskoczy z samolotu?

Możecie powiedzieć, wyjechał sobie do ciepłego kraju i się mądrzy. I możecie mieć rację. Możecie też powiedzieć, iż mając możliwość skakania niemal codziennie zmienia mi się punkt widzenia. I tu także możecie mieć rację. Są jednak rzeczy, które widać i które czuć. Jak topniejący śnieg ujawnia psie kupy, tak spokojna obserwacja prowadzi do prostych wniosków. Opowieści, komentarze, reakcje i strzępy informacji tworzą pewien obraz. Możecie powiedzieć, że opisując poniżej tenże obraz się mylę - a jeśli tak uważacie, to znak, że mieliście ogromne szczęście trafić do wyjątkowych ludzi.

Nie dygaj młody - jak kundel, co pogryzł panu buta Cz6

W poprzednim odcinku Zdzichu przeleciał blondynkę. Miał się właśnie zająć przygotowaniem Leona do skoku, gdy... ...przypomniał sobie, że ma jeszcze jedna dziewczynę do wyskoczenia w tandemie. Podrapał się po głowie w sposób filmowy. Wszyscy obserwujący go musieli być teraz pewni, że pan instruktor myśli. Pomyślał, pomyślał i wyemitował z siebie mądrość. - Mysza, jak ogarniesz tandem to pokaż młodemu spadochrony, niech się uczy coś - Już mu trochę tłumaczyłam - odpowiedziała ulubienica Leona, robiąc coś przy dużym spadochronie Zdzicha. - A to dobrze, dobrze. To potłumacz jeszcze trochę a ja się zajmę tą miłą damą 

Nie dygaj młody - blada blondynka Cz5

W poprzednim odcinku Leon po raz pierwszy tankował samolot. Blondynka była już gotowa do lotu, choć gogle miała zaparowane niemiłosiernie. Pierwszy do samolotu wgramolił się Zdzichu. Zawołał blondynkę o atrakcyjnej budowie ciała, która jednakowoż nie podobała się Leonowi już tak bardzo. Mysza zapełniała z każdą emocjonującą, lotniskową minutą jego młodzieńcze serce kandydata, na kandydata, na skoczka spadochronowego. Dziewczę usłyszało głos instruktora, podniosła nieco uniemożliwiające patrzenie, zaparowane gogle i postanowiła wejść do samolotu. Nie mogła jednak unieść tak wysoko kolana, ze względu na krępującą ruchy uprząż i opięty na pośladkach uniwersalny kombinezon. Pokręciła się troszkę, wreszcie wpadła na pomysł, żeby najpierw umieścić tyłem tyłek (bo przecież stąd się bierze nazwa tyłka) na pokładzie samolotu, wychylić się do tyłu i wciągnąć nogi. Wykonała tą ewolucję zbyt dynamicznie, ręce uniesione do uniesionych gogli przeważyły ją i jak żuczek skarabeusz przewrócony na